niedziela, 10 października 2010

powrót pod wodę


I mimo fal i wiatru, pożyczyliśmy mocniejsza łódkę i poszliśmy w morze. Ale frajda. Łódka skakała hop hop. Klienci doświadczeni więc podwójna frajda.
Po przeszło tygodniu bez nurania krew zaczęła krążyć na świeżo.
Teraz szykuję się na drugi skok.
Nie było drugiego, klienci się porzygali. Pablo prawie też, po wczorajszych harcach w regge paradiso rejs na wyboistej łódce nie był przyjemnością.
NO to czekamy na następną okazję wyskoczenia pod wodę.
Dzisiejszy zachód słońca urzekający, dzięki wiatrowi nie ma kiczu w odbiorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz