niedziela, 26 września 2010

lobster biznes


Połączyłam kilka punktów i odkryłam straszną prawdę. Smutną rzeczywistość.
Poławiacze homarów. Nie ma w tym okrucieństwa ale są kulisy. Można na dwa sposoby.
Free diving lub scuba diving. Ci co mają dobre płuco nie muszą się za wiele martwić, są zabezpieczeni prawami fizyki. Co, którzy decydują się na nurkowanie z butlą walczą po omacku z prawami natury. Płacą za to sporą cenę, zdrowie, DCS.
Wszystko sprowadza się do obłędnego nasycenia ciała azotem i bezmyślnego zanurzania się od rana do wieczora. Nurkowanie jest sportem bezpiecznym, ale istnieje ryzyko zwane choroba dekompresyjną. Bardzo łatwo uniknąć problemu. Nurkuje się w określonych limitach czasowych, wynurza powoli, etc... Łowcy homarów mają wszystko w przysłowiowej dupie. Firmy eksportowe zapewniają butle i nie serwisowany kiepski automat oddechowy. Chłopaki wykonują po 14 zanurzeń w ciągu dnia, zmieniając tylko butle. 4 z 10 kończy bez ręki, nogi lub sparaliżowanym ciałem.
W głowie się nie mieści. Poczułam ogromna potrzebę edukowania tych ludzi. Myślimy z Pablo jak przemówić do nieczytających i niepiszących głów rybaków.
Obejrzałam kolejny raz Sharkwater, chciałoby się mieć takie zaplecze w walce o słuszną sprawę.
Póki co myślę o koszulce z przesłaniem nie jadania homarów.
ufffff.....


co do koszulki, to Monche ma bardzo ciekawą. Zawsze daję z siebie 100 % w pracy.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz