środa, 11 sierpnia 2010

Bats Islands

Dzisiaj po raz pierwszy pojechalam na safari nurkowe do Parku Narodowego Bats Islands.
Zaczelismy o 6 rano, 2 godziny na pelnym gazie motorowka i dotarlismy na miejsce. Pod woda bajka......rekiny bullshark, cala zgraja, wielkie, masywne, 6-7 doroslych osobnikow, kazdy po 200-300 kg. Czasami podplywaly baaaaaaaaaaaaaaaardzo blisko. Frajda. Poza tym w koncu dobra widocznosc, co na Pacyfiku o tej porze roku raczej rzadkosc. Spore lawice ryb, jackfishy i gruntsow......jak w puszce z rybami.
Drugie nurkowanie to raczej rarytas topograficzny, labirynty i luki, tajemne przejscia, sporo pradu. Ryb raczej malo. Trzecie nurkowanie na ogromnej skale Black Rock. Znowu ogromne lawice ryb roznorakich. Przyjemne miejsce. W porze lunchu poplynelismy na wyspe. Przerwa na suchym ladzie, dziewicza wyspa, na sloncu wyleguja sie iguany roznych masci i wielkosci. Dookola zielone pagorki, maly domek straznikow parku, bardzo uroczo. Mily dzien, ale 12 godzin pracy. Wrocilam padnieta. Baska przygotowala obiad.
Wczoraj i dzisiaj zjadlam pszenice. Nic mi nie jest. Naprawilo sie chyba przy pomocy soku z noni. Hurrra, ale jeszcze nie jem nonstop wszystkiego jak chce. Testuje ostroznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz