niedziela, 25 lipca 2010
Siedzę sobie teraz, z pełnym tilapii i ryżu brzuchem i patrzę jak grzmoty rozbłyskują kostarykański nieboskłon. Ale pada! Jasne Nieba!
Właśnie piorun uderzył gdzieś bardzo bardzo blisko. Basen zrobił się biały.
Skrajna pogoda w Kostaryce. Upał na zmianę z ulewnym deszczem, w porze suchej nie spada nawet kropla i wszystko co teraz zielona zamienia się w brązowe. Taka jesień w 30 stopniach.
Dzisiaj byłam kierowcą naszego trucka. Oj, takiego złomu nie miałam jeszcze przyjemności prowadzić. Nie ma ręcznego, a pedał hamulca właściwie na działa. Droga do plaży aby załadować łódkę zabiera tylko kilka minut ale był to wyczyn. Musiałam zrobić 3 kursy. Carramba. Na foto dla jasności inne auto, nasze pokryte jest rdzą i solą. Nie ma szyb i nie zdało by żadnych badań technicznych w żadnym z krajów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz