czwartek, 22 lipca 2010

spokojny






Dzisiaj nuda. Obadałam wszystkie nasze butle kiedy trzeba je wysłać na testy hydrostatyczne. Siedzimy więc w shopie i nudzimy się przy ponad 30 stopniowym upale. Grzeje mocno, żadnej chmurki. Porno czy parno.

Poznałam wczoraj pierwszych Polaków. Tzn. prawie Polaków, mieszkają na stałe w Atlancie, tutaj tylko wakacje co roku. Letnisko Coco. Śmieszna rodzinka.
Odwiedził nas Dan, z Coconutz. Szuka staffu do nowego beach baru. Powiedziałam, że chcę. Baśka też. jeżlei wszytsko się uda zaczynamy w poniedziałek. Dress code bikini. Życie na Koście drogie, póki internship się nie skończy potrzebuję drugiego dochodu. Beach bar od 15 do 19 jest dobrą opcją. Zobaczymy jak wszystko zadziała.

Szukamy wciąż nowego domu z Barbarą, ale póki co nic ciekawego się nie trafiło. Niezłe norki nam pokazali za cenę nie dużo mniejszą niż teraz nasz luksusowy apartament z basenem.

Popo poszłam na lewo plaży. W sumie pierwszy spacer. Pięknie tu. Spokój i żywioł, pustka, 5 minut od głównego wejścia nie ma już cywilizacji. Wodospady spływają bezpośrednio do morza, sączą się małe źródełka. Zastygła lawa tworzy sympatyczną ścieżkę, którą można iść i iść. Doszłam do małej wyspy, która przy odpływie jest połączona z lądem. Poczułam się troszkę jak Robinson.
Zapragnęłam przenieść się na plażę. Jutro wyruszę wcześniej aby dotrzeć dalej, popytać o domki przy plaży. Ocean Spokojny będzie dobrym sąsiadem myślę sobie.
Dziwne jak każde miejsce może mieć inną moc oddziaływania. Wyzwala różne emocje. Jakoś nie ciągnie mnie na razie do ludzi, w centrum nurkowym jest wieczny tłum, wystarczy.
Chcę relaksu z widokiem na morze. Ocean pacyfikuje, uspokaja szczególnie ten Spokojny. :)
Sięgnęłam po aparat. Młodzi surferzy, piłkarze na plażowym boisku, banalne zachodzące światło a jednak jakoś wszystko razem podziałało na mnie, może w bliskości wody wrócę do fotografii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz