niedziela, 2 czerwca 2019

Dni gorące, wilgotne i lepkie. Czasmi trudno znaleźć motywacje na zrobienie czegokolwiek poza gapieniem sie biernym w sufit i popijaniu zimnych napojów.
Ale udało się wybrać do lasu i nowej jaskini. Wraz  z Giną i rodziną Flores powęszyłysmy w starych dziurach. Niestety oporęczowane ale niechlujnie, co jednak lkuczowe korytarze szybko się zaciesniły i nie było mowy o dalszej eksploracji. Rodzina Flores ma jednak 15 hektarów więc bedzie co robić i sprawdzać przez najbliższe miesiące.
Muszę przyznać, że od tego lenistwa wyszłam z formy troszkę. Jeden dzień biegania po lesie mnie wykończył. A miałyśmy super ułatwienie, bo synowie, zięciowie i ojcowie nosili nam butle.

W jednej z jaskiń natknełyśmy się na sporą liczbę szczątków zwierząt oraz prekolumbijską ceramikę. Znalazłysmy 4 różne czaszki i kilka rzuchw w tym małpia, jabali (coś w rodzju dzika), aguti i pekariowca.  No i waza i misa. Misa ogromna, lekko uszkodzona.

Nawet więc gdy korytarze się nie ciągna w nieskończoność to super satysfakcja ze znaleziska.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz