piątek, 23 grudnia 2016

prawie swieta

wlasnie skonczylam ze swiatecznym makaronem.... poczulam tym samym swieta. pamietam je z dziecinstwa najsmaczniej i najmocniej. pachnialy, smakowaly i byly ulubionym dniem w roku.
dzis po calym dniu pracy zaszylam sie w kuchni, jak babcia Stefa, wyrabialam cisto na makaron po nocy, maka, walek, upal. potem moczenie grzybow, potem moczenie maku, potem krajanie bakalii....
i choc meksykanskie swieta nic ze swiat domowych nie maja to ta odrobina smaku swiatecznego jest niebywalym delikatesem.
w tym roku pelen zestaw, grzybowa, makielki i pieczony schab. na reszte nie ma czasu i miejsca.
sa tez prezenty male chociaz w tym roku bardzo skrome grono, Jeff, Shaleh i ja. Nie bedzie Matta i jego dzieciakow. taki plan na swiateczna obiado-kolacje 25 grudnia.
A Wigilia na wiekszym luzie, na dachu wsrod znajomych tulumskich. Tradycyjne zbieranie potraw ze swiata, wiec szykuje moja grzybowa (w zeszlym roku zrobila furore) i makielki. Rok temu to Magda zagniatala cisto i przyszykowala zupke, mam nadzieje ze dorownam poprzeczce....

Swieta przyniosly tez niespodziewany zmian liczebny w naszej czworonoznej rodzinie. Na kolacji w Asadero w przyplywie switecznej aury i winkowego szumu w glowie przygarnelismy bezpanskiego psiaka zebraka stekow. Jeff spal z nim na ziemi pol nocy aby chlopak sie zadomowil. D'Artagnian oczywiscie poczul ze pali mu sie grunt pod nogami, ze harem musi dzielic...ale obylo sie bez wiekszej szamotaniny. Rano obejrzelismy Scruffiego trzezwym okiem i dzien rozpoczal sie od wizyty u weterynarza. Nie za dobre wiesci.... Okazala sie, ze pokapujaca krew z siusiaka jest spowodowana guzem, ktory jest zarazliwy (wsrod psow) i rozprzestrzenia sie poprzez wydzieline i sline. a zatem pojawilo sie ryzyko, ze wspolna woda i kontakt ze Scruffim moze nam pochorowac zwierzaki. Terapia Scraffiego to kilka kroplowek, 4-6 w odstepie tygodniowym i powinno byc po wszystkim. Chmoterapia zawsze trzepie kieszen wiec musielimy sie nieco zastanowic co dalej. Opcja wyrzucenia go na ulice aby zarazal dalej nie byla opcja.
Wrocilismy po kilku godzinach z decyzja, ze leczymy.  Poszukujemy jedynie opiekuna bezpsiego, ktory moglby poplinowac psiaka do czasu az przestanie wydzielac zarazki. Jeszcze sie nie znalazl.
Scruffy troszke odplynal po tej kroploweczce....dobra morfinka widocznie.



Wigilia w pracy troszke tzn. koncze kurs a moj student ma tez urodziny wiec bedzie to taka urodzinowo swiateczna edycja. zaczynamy rano aby skonczyc wczesnie. mam nadzieje wrocic w optymalnej porze kontaktu ze swiatem po drugiej stronie oceanu. A zatem do uslyszenia kochani!!!!

Ogromnie sciskam wszytskich czytelnikow i zycze pieknych chwil rodzinnych...ci, ktorzy maja to na codzien nie wiedza jakie to cenne. Ale wciaz jeszcze pakietam smak listopadowej wizyty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz