środa, 21 stycznia 2015

i udal mi sie dzisiaj nie nurkowa dla odmiany. byl czas na zaplacenie rachunkow i sniadanie.
nadrobilam troszke kmputerowych zaleglosci. nie bylo jeszcze okazji w tym roku pogapic sie na malo wazne watki i njusy. poskajpowac z roksana, po raz ierwszy w tym roku.
az nienaturalnie jakos tak bezczynnie....

bez jeffa prace domowe sie nie posunely, teraz to juz potrzeba meskiej sily i ciezkich narzedzi. decha na stol czeka do obrobki, podeschla juz i mozna sie ponownie nia zajac. wciaz wiec jeszcze zyjemy nieco po cygansku, w skrzynkach i torbach, spanie na podlodze...ale jest lodowka, pralka i ciepla woda i to najwazniejsze. na glowe tez nie kapie chyba, ze nie dosuniemy okien a zacina od polnocy.

Nowy Rok zaczal sie tez psimi sprawami, zoperowalismy dwie suki, nie bedzie wiecej szczeniaczkow.... teraz ma byc latwiej szukac im domu...trzymamy kciuki. Jeff cyklicznie wierci mi dziure w brzuchu aby sie pozbyc pluszakow. po tym jak zjadly mi nowa wycieraczke na drugi dzien zaczelam sie powaznie zastanawiac, ze czas najwyzszy oddac Bekse.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz