czwartek, 2 października 2014

pico de orizaba

nie bylo jak skrobnac....
ale znalazlam tutaj, na koncu swiata, internet caffe i jestem z Wami i dla Was.
WYjazd z Oaxaci poszedl gladko, przejechalismy piekny kawalek Sierra...w tym kanion Rio Blanco, wielki szacunek dla kierowcow, droga przez gory to potworna platanina serpentyn. po raz pierwszy tez widzialam, ze zmienia sie strone jazdy na zakretach tak aby zjezdzajacy byl zawsze po wewnetrznej. zjazd na dol byl chyba na pelnym hamulcu. podobalo mi sie!

dojechalam do Orizaby, maja tutaj taka kolejke gorska z widoczkiem ladnym. potem przesiadlam sie jeszcze raz do Cuidad de Serdan i w koncu malym busikiem, ju z po zmroku, dotarlam do Tlachichuki. wredni taxiarze,przestroga - nigdy nie pytaj o droge taxi, wyslali mnie kilka ulic za daleko, ale po 15 min znalazlam baze gorska Servimount.
To prastara fabryka mydla i gliceryny, pelen skansen. W tym wszytskim jest zgrabnie wmodelowana baza noclegowa w stylu starej harcowki. przyjemna odmiana i bardzo ciekawy wlasciciel. od 3 pokolen alpinisci, wiele historii i tysiace zdjec do obejrzenia na scianach i albumach.

z uwagi na brak formy. a co wazniejsze odpowiedniego szkolenia, posluchalam rady seniora reyes i wybralam sie na wycieczke do bazy Piedras Grandes 50ciecio letnik Dodgem 4x4...i to byla frajducha wielka. 1,5 godziny drogi  pod gore taka fura!
jak dojechalismy do bazy udalam sie na szybki spacer jak najwyzej. wyrwalam pelna energii, ale szybko mi sie skonczyla......w koncu to 4200 mnpm, wiec oddech mi sie splycil i zacial. ale dalam rade przez prawie 2 godziny, az mgielka zaczela sie skraplac, spotkalam 2 wspinaczy i zeszlismy na dol. Udalo mi sie podejsc pod miejsce, gdzie zaczyna sie lawa. piekne widoki oczywiscie, mgla byla laskawa i gora tez. Przejasnialo i sie co jakis czas mozna bylo rzucic okiem na przepastna doline.

i to bylo moje Machu Picchu w tym roku....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz