wtorek, 24 września 2013

powoli wszystko wraca do normy. po rekordowych opadach cenoty zasysaja nadmiar wody, ktora pedzi do morza jak rwaca zielona rzeka. Morze odbarwilo sie nieco, ale juz powoli coraz wiecej turkusu na brzegu.
osuszanie wioski trwa, malowanie generalne w calym Tulum, szczegolnie w chatach plazowych. wystawki splesnialych kanap i dywanikow kusza, moze da sie cos odratowac....

u nas spokojniej tzn. mielismy maly wyciek z dachu od strony anteny radiowej...zaszyj dziurke poki mala nie zadzialalo....i nauczka. ale juz rozprawilam sie z grzybaskiem na dobre. potarlam go chlorem i szamponem grzybowym. a zatem w domu czysto i sucho!

rosliny sie za to nasze bujnie rozwinely i jakby kipia z doniczek, a dopiero co posadzone. nie ma wiec tego zlego co by na dobre sie nie odmienilo.

a i dexter sie skonczyl w potwornie zenujacym stylu. Tyle geniuszu splaszczone walcem opery mydlanej.....ojeje, pozbierac sie nie mozemy. Kto wymyslil to zakonczenie?????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz