sobota, 31 sierpnia 2013

nareperowalismy wczoraj wujka jeffa, operacja sie udala, pacjent w domu.
troszke go stres przypilil w koncowej fazie, jak trzeba sie bylo w pizamce szpitalenej nie wygodnie polozyc na lozku przed operacja. cisnienie mu skoczylo na 180 i oblaly go zimne poty az bandaze welfronu sie nie chcialy przykleic.
stres w jaskini ma w paluszku ale na mysl o igle w kregoslupie wlaczyl sie inny rodzaj stresora, trzeba go bylo na sztucznie uspokoic.

teraz jak nagi Tarzan biega po domu na linach, ktore mu przymocowalam na scianach aby sie mogl latwiej podosic z lozka. a za jakies kilka tygoni bedzie juz mogl wrocic do lasu, po swojemu.

kamien z serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz