niedziela, 13 listopada 2011

jeden ale byk


kilka dni w wielkim biegu i duzo minut pod woda. mielismy grupe 10 osob z Polski, ktora prowadzil moj znajomy Bartek z Walbrzycha. Przyjechali nieco naburmuszeni, polskie przygnebienie realiami meksykanskimi, bo do tej pory wyjazd slaby, nurki odwolane, brak pogody i widocznosci. Oczekiwania w stosunku do Cabo Pulmo ogromne. Tutaj chcieli plywac z rekinami roznych gatunkow.....ale to nie jest tak latwo, nie czesto sie udaje, o czym nie wiedzieli. Czekali na pewniaki.
Poczatki byly trudne, pierwszy dzien - rozczarowanie, szukalismy na piachu rekinow byczych ale bez skutku. Z racji jezykowej duzo czesc wspolpracy z ta grupa przypadla mi no i jakby klimat pochmurny musialam osladzac. Drugi dzien wiecej zadowolenia z powodu napotkania fajnej ogromnej lawicy ryb, ale na 6 nurkowanie zdecydowaly sie juz tylko 4 osoby i dla tych byla nagroda - jeden ale byk!
Zrobilismy maly eksperyment, ja zeszlam na dol tzn. 28 m sama, szukac szarkow, gniotlam butelke plastikowa aby je zwabic......niezla adrenalina tak w pojedynke. umowilismy sie, ze jak bedzie atrakcyjnie wysle bojke na powierzchnie i reszta zejdzie, jak nc nie ma wynurze sie i poplyniemy gdzie indziej. Po 12 minutach oczekiwania zdecydowalam wyslac bojke, bo otaczaly mnie co chwila lawice ryb i ploszyly sie po kilku chwilach....jakby cos je gonilo, moze rekin?
Chlopaki zeszli, wszystko ucieklo, krazylismy troche, dotarlismy na uskok rafy, tam zatrzesienie ryb, wielki zolw i patrze na bok a tam plynie wielki byk, 3 metry. 3 razy podplynal w nasza strone i uciekl. Dla mnie to juz byla 40 minuta w glebinach wiec zaczelam deco wynurzanie. 20 minut w deco, piekne rybki dookola co chwila......fajny nurek wiec. Chlopaki oddetchneli, honor Morza Korteza uratowany.
reszta oczywiscie zalowala, ale zloto dla wytrwalych jak to sie mowi.
nie mniej jednak musze przyznac, ze z Amerykancami latwiej sie wspolpracuje.....mniejsze oczekiwania i zawsze pogodni, prawie zawsze....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz