piątek, 3 czerwca 2011

i pomachalam wczoraj na pozegnanie moim ulubionym surferom. Mat wrocil do Colorado, zamienil pisaek na snieg. Egh, szkoda, ze to wiekszosc przyjemnych rzeczy trwa krotko i przemija w sekudach wrecz.
Dni sie robia upiornie gorace, wilgotnosc dokucza, przespalam sie juz po raz pierwszy z wentylatorem wlaczonym na pol biegu. kwiaty za oknem zakwitly, prawie wszystkie na zolto. To chyba ulubiony kolor pustyni. lato zatem wygania wiosne.



27 czerwca przyjezdzaja goscie, pierwsi w tym miejscu. Ewelina z Jaime, poznalismy sie w Tulum. Potem leca do kanady. bardzo mnie cieszy, ze udalo im sie wszystko w planach i zmierzaja w te strone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz