środa, 16 marca 2011

przystanek Cabo Pulmo

to nasza mapa, tam gdzie jestem to humpback whales, jest ich tutaj sporo. fajne to widowisko jak takie tony przelewaja sie nad woda, widzimy ich kilka na raz.....piekne, potem wyskakuja delfiny, a potem manty, cele zgraje, a jak to juz nudzi to mozna sie pogapic na setki pletw wychylonych z morza gdzie wileka lawica gigantycznych jack fiszy. wygladaja jak male rekinki.
Przepraszam za brak polskich nazw, nie znam sie na nich. Juz chyba wiem wiecej po hiszpansku o tym co pod woda niz w rodzimym polskim.
A tu ponizej nasza plaza. Sa partie kamieniste i sa partie pustynne, wydmy i takie tam dla plazowiczow. Generalnie pustkowie i cisza. Wieczorem jak leze w lozku slysze jak fale mieszaja kamienie na brzegu, przyjemna melodia.


A teraz troszke o pracy, centrum i o tym jak tu od tej strony wyglada. Pracujemy w 5 osob, dwie 19 latki Alissa z Kanady i Sarah ze USA oraz parka dziwakow niezlych (Shirley z Irlandii i Pete z Londona). jest tez 3 meksykanskich kapitanow, malzenstwo, ktore trzyma piecze i kase. on Col trudna sztuka (wszyscy go nienawidza - taki typowy Amerykanin, dzisiaj ma 50 uro) i jego meksykanska malzonka Maribel, sympatyczna, ale szkolona. Nasz manager nurkowy to wielki gruby Bruce, symatyczny, chociaz dziwczyny mowia, ze sie zmienia po jakim czasie. Troszke to zgrzyta,moze od nadmiaru piasku albo wymaga czasu jeszcze na dotarcie. Chyba ogniskiem zapalnym jest Alissa, oj bedzie chyba wybuch atomowy za jakis czas, bo wielu wrogow tutaj ma dziwcze. Ja na razie z pozycji wiezy obserwacyjnej, ale jest sie do czego przyczepic.
Caly zespol w wodzie to przedszkole troszke, nie chce tutaj jakis punktow przyznawac, ale to mloda i niedoswiadczona brygada.. Alissa nie ma pojecia o nurkowaniu z ludzmi, Shirley bardzo sie stara ale widac bardzo, ze nie ma zadnego doswiadczenia. Sarah chwilowo w ofisie i nie wiem jaka z niej instruktorka, ale wyglada rzeczowo i chyba wie co robi. Ma glowe na karku. Pete tylko snurkowal ze mna, wiec nie wiem, ale wyglada, ze dobrze mu w wodzie. Mielismy wczoraj spotkanie firmowe, troszke iskier poszlo......jeden z kapitanow wybiegl obrazony po tym jak Cod rzucal w niego fackami.
NO ale generalnie to podoba mi sie...
Pod woda na razie kiepsko, bardzo slaba widocznosc, chyba od witru i pradu tsunami, widac na wyciagniecie pletwy, zimna woda, oj zimniutenka, troszke dla glowy to szok, bo na lodce + 25 albo i wiecej, slonce pali, a potem szok termiczny na 40 minut i znowu nagrzewnica i nie wiem, ale moze sie w glowie plyn mozgowy zwazyc po jakim czasie....bede sie miala na bacznosci aby nie zwariowac w srodku. Heheh, w ogole to wszytsko mi sie kojarzy troszke z filmem przystanek Alaska, bo jest tutaj bar w centrum z pieknym widokiem i tarasem i wszyscy sie schodza, zawsze te same twarze, i gada sie po angielsku i nie ma innych punktow za wiele dookola, wiec toczy sie zycie w barze. Heheheh, przystanek Cabo Pulmo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz