środa, 13 października 2010

przypadek DCS


pechowy 13, nie dla mnie, ale bardzo pechowy. Rano przyszedł do nas jeden z kapitanów łódki, przyszedł do mnie zapytać o radę. Jego brat po drugim nurkowaniu, w poszukiwaniu homarów nie muszę dodawać, wynurzył się nieco chory. Zwrócił treść żołądkową i narzekał, że źle się czuje. Zadałam kilka kluczowych pytań, nie potrafił nawet odpowiedzieć jak głębokie było nurkowanie...włosy stają dęba. Dodatkowo wsadzili go do ciepłej wody, czyli najgorsze co mogli zrobić. My w takiej sytuacji jesteśmy bezsilni. Najbliższa komora dekompresyjna na lądzie, 10 godzin drogi. jedyne co mogłam doradzić to tlen w szpitalu, nie posłuchali jednak.
Strasznie to smutne.......obudziło we mnie na nowo potrzebę doedukowania tych wszystkich co nurkują bez wiedzy. poczytałam o dekompresji podwodnej, metoda ryzykowna ale jedyna jak nie ma komory. Nie podjęłabym się jednak, za ryzykowne dla mnie bez odpowiedniego zaplecza i przygotowania technicznego. Poczułam, że muszę wyszkolić się w tym kierunku, choćby teoretycznie. 6 godzin pod wodą aby uratować człowieka......nie byłam na to przygotowana.

Qrcze, i nie był to książkowy przypadek DCSa. Facet czuł się słabo, dokuczał mu żołądek a potem bolały go nogi,.....nie było typowego bólu mięśni i stawów, plam na skórze i mrowienia.....był odrazu atak na system nerwowy, czyli najgorsza z postaci choroby. Szybkie objawy, od razu po wypłynięciu i czekanie gdzie rozmieszczą się pęcherzyki azotu.

Wieczorem, Chema zaproponował Pablo pomoc przy rekompresji w wodzie, którą chciał wykonać za zgodą rodziny jak tylko słońce wzejdzie. Włosy stanęły mi dęba. Plan rekompresji po 20 godzinach po wypadku, bez odpowiedniego sprzętu jak maska dla pół przytomnego nurka i przygotowania.... Średniowieczna metoda wkładania do pieca na 3 Zdrowaśki nie wiele się różni.
Zadałam proste pytanie co Pablo zrobi jak koleś mu umrze pod wodą i wynurzy się na powierzchnię z trupem?

Poszliśmy do szpitala, porozmawiać z lekarzem, sprawdzić stan zdrowia. Szpital prowizoryczny, zardzewiały automat tlenowy, z tlenem pacjenta. Lekarz nie miał bladego pojęcia o pomocy w przypadkach dcs.
Jasno wyraziłam rodzinie opinię, że dekompresja w wodzie teraz nie ma żadnego sensu. Że czysty tlen podawany do czasu przewiezienia do komory jest lepszy niż próba rekompresji w wodzie. Zadzwoniliśmy do lekarza w Punta Cabeza, pracującego w komorze hiperbarycznej. odradził powrót do wody. Ufffff.....posłuchali.
Pomogliśmy im podjąć decyzje o przewiezieniu na ląd.
Chcieli płynąć łódką, 10 godzin w nocy, w deszczu i burzy. Nie wiadomo co gorsze.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz