poniedziałek, 23 listopada 2015

powoli dobiega konca ostatni polski turnus.
wczoraj zabralam ich na salse na plazy, potem legendarne tacos al pastor z roweru. mojito z sokiem z trzciny cukrowej w najslynniejszym barze mojito batey i juz brakuje mi sil po 3 tygodniach polskiej goscinnosci. 
dzisiaj jeszcze wykonalam trase Tulum - Cancun - Tulum odwiezc mame i brata jeffa na lotnisko. Shaleh poleciala do Londynu aby 10 grudnia wrocic z cala trojka wnuczat, a Mat do USA zalatwiac papiery rozne i przy okazji swietowac Swieto Dziekczynienia na domowo w Teksasie, w ktorym nie byl od 2000 roku.
U nas w tym roku chyba nie bedzie indyka, bo zostal tylko Jeff i ja z amerykanskiego swiatka. Poczekamy do Bozego Narodzenia zatem.... czy ktos chetny aby do nas dolaczyc i wygrzac sie grudniowym meksykanskim sloncem?

sobota, 21 listopada 2015

swiatecznie



swieta w supermarketach juz od konca wrzesnia ale kolekcja Starwars pokazala sie calkiem niedawno. zamiast ogrodowego krasnala monza miec wojownikow sf....mowia, strzelaja, ostrzegaja... mozna tez nabyc kostiumy, maski i wiele innych gadzetow. znam takich, co nie wyszli by ze sklepu bez lorda......
pozdrowienia dla tadka!

niedziela, 15 listopada 2015

nat dzio

i odbylo sie... wielka feta nat dzijo. bylo sporo stresu i przyjemnosci, pyszne jedzenie i luksusowy hotel z prywatnym basenem na patio. zarobilismy bardzo dobre pieniadze, mamy po firmowej koszulce i beda o nas myslec w przyszlosci....




taki widok na sniadaniu w naszej haciendzie, wschod slonca nad polami agawy i basenem.

czwartek, 5 listopada 2015

jesien

dzisiaj szry deszczowy dzien...podobnie jak u Was dla odmiany.
a zatem jest jesien, rano zdecydowalam ubrac nawet dluzszy rekaw.

moje szczesliwe auto po raz 3 w tym miesiacu w warsztacie...... mechanik wlasnie stwierdzil, ze wszystko w nim jest kiepskie i zrobione po lebkach. raz jeszcze westchnelam....bo coz teraz z tym uczynic. wykupilam ubezpieczenie na rok i bedzi mi sluzylo czy chce czy nie.



poniedziałek, 2 listopada 2015

powrot pod wode, zdrowie juz prawie ok. da sie nurkowac.
piekny koncert wczoraj byl, mloda meksykanka z okropna chrypa spiewala i grala do polnocy. az nagralam na telefonie co nieco...po raz pierwszy, hehehe.

a dzisiaj babski wieczor i malowanie twarzy z okazji Dia de Los Muertos.