wtorek, 28 sierpnia 2012

czuje sie juz wysmienicie...mysle, ze to bylo chwilowe odwodnienie. zle proporcje rumu do soku.

niedziela, 26 sierpnia 2012

dzisiaj calkiem ladne warunki nurkowania w morzu.
od dwoch dni meczy mnie cos w srodku, kreci w brzuchu, nie chce wyjsc.....postanowilam wiec pojsc spac o 16.

sobota, 25 sierpnia 2012

pod koniec sezonu migrujacych rekinow wielorybich zorganizowalismyz lukasem mala grupe. wstalam o 5.30 rano i zawiozlam ich 170 km do punta sam skad odplywaja lodzie, a tam odeslali nas z powodu niepogody na morzu.....i powrot do tulum. i tak nie zarobilismy 200 dolarow....i te 5 godzin w upalnym sloncu...wskoczylam do cenotu po powrocie i po raz pierwszy nei bylo mi zimno bez pianki.
 

piątek, 24 sierpnia 2012

po 6 dniach nie malej batalii zakonczylam sukcesem kurs podstawowy dla austryjackiej mamy Christine. U boku jej niespelna 12 letni syn, juz nurek. Oj,, bylo chwilami ciezko, ale udalo mi sie przebrnac przez najtrudniejsze. dzisiaj chwila wytchnienia.

czwartek, 23 sierpnia 2012

dni leca. mamy teraz odwiedziny znajomych jeffa, a ja w miedzyczasie mam kursantke. napisze jak sie poogarniam czasowo. ale jestem i mam sie dobrze. wczoraj odbylo sie nie male zgromadzenie, 14 osob....przewaznie z teksasu.
bardzo weseli, pozytywni ludzie.



 

piątek, 17 sierpnia 2012

malowany ptak

zblizaja sie jeffa urodziny. z uwagi na ciecia budzetowe nie bedzie kindle, ale za to wymienilam 8 starych ksiazek na 4 nowe. w tym, rarytas. udalo mi sie wyszukac malowanego ptaka kosinskiego. bardzo dobra pozycja uwazam. zapakowalam w ozdobny papier z okretami i czekam na niedziele.

czwartek, 16 sierpnia 2012

don't force me!


wczoraj mielismy wybornego grilla w xibalbie. wiele okazji sie zebralo.
richy i julian wyjechali dzisiaj na 2 tg wloczegi po meksykanskich miastach i miasteczkach. jeff odwiozl ich dzisiaj skoro swit na lotnisko, a stamtad pofruneli do mexico city. potem legendarne kliffy Acapulco, ciekawe czy skocza....oaxaca i inne atrakcje. fajnie, na mnie tez przyjdzie czas pozwiedzac troche to co nad ziemia.

poza tym przyjechal z rosji slawny fotograf ze swoja zona modelka Tatiana, na widok ktorej wszystkim odbiera mowe i nie moga utrzymac kontaktu wzrokowego. Anatoly to swiatowej klasy fotograf od podwodnych szotow, sprawdzcie sobie sami www.tecdive.ru. pieknie sfocil nasze jakinie i tatiane pod woda w nich. jako ze wspolpracowali z jeffem i robim z xibalby wiele razy pilismy sobie 60 letnie teqille i 30 letnie rumy.... goscie raczej bez limitu finansowego na wydatki. od taki dodatek do grilla.

zrobilam z tej okazji dwie wytworne przystawki, slodka gruszka, jablko i cykoria w sosie z sera plesniowego....i zielona fasolka z serem meksykanskim typu feta. pyszne bylo.... do tego krewetki wielkosci przedramienia, nie wiem czy takie nie powinny sie nazywac homarami juz.
do okazji jeszcze julian i roxana zakonczyli wczoraj kurs nurkowy owd, a swietlana i dimitri wyjechali nad ranem do moskwy...wiec wszystkie te okazje zmusily robiego to zakupu elektrycznego grilla, co pod dachem ze strzechy bezpieczny bedzie i siedzielismy sobie do poznej nocy.
jeffa potem zapakowalam do auta ale wyjsc nie chcial.....mowil, zeby go nie zmuszac, ze sam wyjdzie.....hehehe, juz ja go znam, jak sie go nie wyciagnie na sile to bedzie spal na siedzaco w samochodzie pol nocy. uparty na maxa. nie wspolpracuje latwo. powtarzal tylko don't force me!

środa, 15 sierpnia 2012

udalo nam sie dzisiaj zakonczyc kurs owd, pohuraganowa aura nam nie sprzyjala i moralne rozterki zwiazkowe richego i roxany rowniez, ale po 8 dniach koniec. to byl jeden z trudniejszych kursow, oboje potrzebowali nieco wiecej czasu na wyczucie plywalnosci. teraz, uff, kumaja.
wczoraj tez skonczylam inny kurs, advanca z karla, z nia tez mialam niezle przygody, ale raczej sprzetowe niz te z serii nauki podwodnej.
po raz pierwszy przytrafil mi sie full free flow z automatu, nie do opanowania. pozyczylam jeffa automaty, bo moje pozakrecane na sidemounta, a jego Poseidon mocno juz wyrobiony, prosi sie o serwis....i tu wlasnie zawiodl, a jak Poseidon ma free flow to mocny jest na maxa. Aby bylo trudniej zdarzylo sie to w trakcie dzielenia sie powietrzem na szkoleniu kursowym, wiec cizko mi bylo tym bardziej, ze moj drugi automat byl w uzyciu przez studentke. ale zycie, dobrze, ze sie tak zdarzylo i dla niej i dla mnie. tylko takie doswiadczenia ucza prawidlowych odruchow pod woda. sytuacja nie grozna, do opanowania, wszystko na safety stopie i wystrzeliwaniu bojki, a wiec wszystkie 4 rece zajete.
wczoraj tez w morzu bylismy....po huragania rafy piachem przysypane, widocznosc slaba ale za to temperatura wymarzona, 31. dobrze tak czasem poczuc wiatr lodki i sol na skorze.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

w wodzie

ostatnie dni, na szczescie, wypelnione nurkowaniem. juz blona miedzy palcami mi porasta i lada dzien noszenie pletw nie bedzie konieczne.
ukonczylam kurs advanced po meksykansku, to trudniejsze niz myslalam. musze sobie troche poczytac o tym, bo o ile wytlumaczyc cwiczenia po hiszpansku umiem, to teoria dekompresji juz tak latwo sie nie sklada. 
jutro konczymy kurs z roxana i julianem w morzu....zobaczymy jak tam rafa wyglada po huraganie.

piątek, 10 sierpnia 2012

odbylismy wczoraj, nareszcie, podroz do lasu, a potem nurka w jaskini luna azul. tym samym sprawdzilismy odgalezienia polnocna, krote interesowaly nas najbardziej. koncza sie sciana albo tak waskim tunelem, ze nie dalo rady sie juz tam wcisnac. czesto jednak po przecisnieciu sie na druga strone jaskinia otwiera sei i ciagnie dalej kilometrami. w tym przypadku zakonczylismy eksploracje w tym kierunku. kolejnym razem plyniemy na wschod.

czwartek, 9 sierpnia 2012


najnowsze foto z eksploracji luna azul....stylizacja na Szkopa.

wtorek, 7 sierpnia 2012

jak huragan to bez alkoholu

ernesto przyszedl i sie rozpadalo. ale juz odchodzi.
w kraju takim jak Meksyk w przypadku zagroznenia tropikalnym kataklizmem nie sprzedaje sie alhoholu, ani w sklepie ani w barach. u nas chyba na znak protestu narodowego wystapilby wiekszy chaos niz mini huragan.....na 2 dni przed wyborami prezydenckimi tez alkoholu nie sprzedawali....poza tym w niedzile tez sie nie handluje alkiem.

niedziela, 5 sierpnia 2012

huragany i cyklony

w najblizszych dniach maja w nas uderzyc dwa tropikalne kataklizmy, jeden sie nazywa Ernescik i ma zawiac jutro/po jutrze. a potem pedzi za nim Florencja.
Oba sa na granicy burzy tropikalnej i huraganu kategorii I czyli nie az tak mocne. Mieszkamy z dala od morza i w murowancu wiec nic nam nie grozi, okna mamy zakratowane i dach solidny.....
przed huraganem woda w oceanie podnosi sie do ponad 30 stopni, prawdziwa zupka mozna powiedziec. i tak bylo nawet wczoraj wieczorem, jak pilismy sobie winko patrzac na wschod ksiezyca. ksiezyc niestety zakrywal sie co chwila chmura i przez to dluzej cieszylismy sie gwiazdami. jeff woli gwiazdy, ja ksiezyc......kolejna roznica cholercia.
to moze byc moje pierwsze spotkanie z huraganem, ale nie martwcie sie, nie ma zadnej ewakuacji i mimo, ze Ernesto zmierza centralnie na Tulum to nie ma stanu alarmowego i paniki. pedzi tez dosyc szybki, co oznacza, ze tezszybko sobie pojdzie.
wszystko jest wciaz przygoda.

sobota, 4 sierpnia 2012

falstart


tak sie wyglada po 2 km w jungli z plecakiem....richy skomentowal, ze wygladam 10 lat do przodu...czyli w koncu 28!
nie udalo nam sie zanurkowac dzisiaj, a taki byl plan. wystapily problemy techniczne przy skrecaniu sprzetu. jeff uznal, ze wracac sie nie bedziemy i jutro zanurkujemy. egh, to dosyc rozczarowywujace, bo juz 3 razy znosilismy sprzet na na nurkowanie, ale co tam, podrepczemu i jutro.

czwartek, 2 sierpnia 2012


kwiaty we wlosach.....
piekny wakacyjny meksykanski akcent.

filmiki przyrodnicze


oto moja pierwsza produkcja filmowa. czas poswiecony obrobce 4 minuty, obiecuje sie poprawic i wprowadzic wiecej animacji i sztuczek. musze tez obczaic jakis madrzejszy program niz windows movie maker.
a oto drugi.......


środa, 1 sierpnia 2012

sierpien a kosmos

i jestem na dluzej niz na sekundke. to mozna nazwac wielkim tygodniem albo generalnie wielkim miesiacem. sporo pracy bylo przez calutkie dni.
w miedzyczasie nasza dopieszczona strona internetowa, gotowa do publikacji, oczekująca na zmiane serwera, ktora sie opozniala, wyleciala w kosmos. scislej rzecz ujmujac serwer padl i nic z bazy danych sie nie da odzyskac. ile wiec jeszcze stron tulum scuba musi powstac na brudno? moze wiec nie byla taka super....egh. dzisiaj anna, przyparta do muru wyznala prawde. parszywie, a mialo byc na dniach dla wszytskich na calym swiecie.
teraz wezme sobie poprawki Simpsona do serca.

polski akcent tez byl, mielismy Michala, ktory 20 lat w Anglii ale po polsku nam sie dobrze rozmawialo. po pewnym czasie kazdy spotkany Polak to prawie rodzina. sympatyczny byl.

kot nam rosnie, pies sie przyzwyczaja. rodzina w komplecie. jeff w polsnie wykopuje kota z lozka, a ja go ukrywam aby sie nei wydalo jak tylko mozna. suma summarum jak nierozważnie przewedrowuje na jeffa strone leci na grzbiet Zotz, ktora spi tuz obok. marimonda to slodziaczek, jak Momo. Podobna bardzo w ruchach i miekosci.