poniedziałek, 31 stycznia 2011

piekny dzien

piekne slonce dzisiaj, pierwsza noc w hoteliku ciut chlodnawa, ale dzisiaj siegne po kocyk.
lato w dzien, a wieczory nieco zimniejsze....na bluze...
delfiny i zolwie, woda piekna.....lubie to miejsce.

niedziela, 30 stycznia 2011

Underwater Museum MUSA - Buzos de Mexico

jak niebo przerodzilo sie w pieklo

Dlugo mnie nie bylo, czasu zabraklo tyle wydarzen....
Wrocilismy na Wyspe Kobiet w czworke, Kelly z Krisem rzucili w cholere prace w Dream Divers, nazwa mocno mylaca byla, nawet nas zmylila. Po 2 dniach zapadla niespodziwana decyzja odwrotu, brak konkretow pracy i wysokie koszty wynajmu sprawila, ze pozegnalismy umilowanych. Wyruszyli do Hondurasu, na legendarna wyspe Utila, gdzie kursy nurkowe rozdaje sie niemalze za darmo.
A my wprowadzilismy sie do pieknego rozwego domu, w ktorym wszystko mialo dzialac jak nowe. Nowe po meksykansku znaczy nie podlaczone. Brak cieplej wody i kuchenka nie dzialajaca, na ktorej nie mozna nic zdzialac. Wlascicielka od najmu stwierdzila, ze duzo wymagamy i lepiej abysmy sie wyprowadzili, bo nie zamierza nam ulatwic podlaczenia gazu. Bo to wyspa i problem. A zatem porzucilismy mieszanie z atrapa kuchni. Wielka walka o odzyskanie pieniedzy zaplaconych z gory za 2 tygodnie, nie obylo sie bez Policji. W tym kraju Policja pomaga miejscowym, mafia, heheh. zabecalowalismy wiec 40 dolarow za 2 noce bez kuchni i wrzatku. Pablo mocno to przezyl, bo to 4 raz w tym tygodni jak ktos z miejscowych mu powiedzial, wracaj do Espani jak ci cos nie pasi.
Wrocilismy z bagazami do hoteliku......a juz dobytek gromadzic zaczelismy, i patelnia i miotla i tylko drewnianej szpatulki zabraklo do teflonu....i nagle w drodze po kawe Pablo oznalmil, ze musi podjac swoje decyzje, ze chce wyjechac, ze nie podoba mu sie tak. I nagle spakowal sie i odplynal na powrot do Tulum.
Nieco szokujaca decyzja, po 5 miesiacach razem lzy do oczu naplynely. Ale nie zatrzymywalam go. Decyzje podjal nie wiem kiedy, wydawalo mi sie, ze wszystko zmierza w drobrym kierunku. Mielismy gdzie sie zaczepic w pracy i zaczelo sie cos ruszac.....wiec ja zostalam. Zaczelam kurs z Wlochem z Wenecji. Piekne centrum nurkowe, nowy sprzet, troszke w rozruchu ale we wspolpracy z kuzynem wszytsko sie zgrywa dobrze. Nurkowania zachwycaja......tu jest pieknie.

Zamieszkalam dzisiaj w hoteliku Caribe Maya, dobra oferta drzwi w drzwi z praca. W pracy mam luksusowa kuchnie i chyba wszytsko spadlo na cztery lapy. Dziwnie w glowie, ale wszytsko bylo zbudowane na bagnistym terenie i widocznie musialo sie tak skonczyc. Wiecej nie zadaje sie z mlokosami.

Oto link do podwodnego muzemu, a wlasciwie galerii sztuki.............melancholia pelna pod woda.

wtorek, 25 stycznia 2011

szukamy domu, ceny sa szalone...2 pokoje bez widoku 1500 dolarow, tyle nie mamy. chodzimy po slonecznej wyspie, nieco zagubieni w cenach ale jeszcze z opotymizmem.

z picasco uklada sie wspaniale.

niedziela, 23 stycznia 2011

Isla Mujeres

I zakonczyly sie nasze poszukiwania. Doplynelismy na Wyspe Kobiet, prawdziwie rajski zakatek.
Praca od reki, jutro wracamy po graty do Tulum i zaczynamy zycie na wyspie, z widokiem na Cancun. Wyspa jak z bajki, otoczona koralowymi parkami narodowymi i jedynym na swiecie muzeum podwodnym. Mam nadzieje, ze kazdy z rodziny i znajomych skusi sie na podroz. Lot do Cancun i bezposrednio z Cancun pron 15 minut i jestescie w raju.
Mam tez telefon miejscowy kierunek na Meksyk i potem 9848069734

piątek, 21 stycznia 2011

Playa del Carmen

Wow, meksykaskie Miedzyzdroje, z ta roznica, ze z plazy widac wiezowce Kuby....robi wrazenie.
Tlumy, sklepy i przepych, ale ogolne wrazenie pozytywne. Da sie zyc.
Kilka konkretnych rozmow biznesowych, jutro mamy kolejne spotkanie, moze wszystko sie wyjasni. Dajemy sobie 2 dni jeszcze, a jak nie to wracamy do Tulum i zaczynamy prace u Fernando w Dive Tulum. I nurkowanie jaskiniowe!!!! Kursik mrozacy krew w zylach, ale zapowiada sie wspaniale. Niech zyje Meksyk!

Cozumel

Troszke turystyki na niebianskiej plazy Acumal i ruszamy na wielkie pooszukiwanie. Playa del Carmen i Cozumel, Kelly przypilnuje dobytku a my, juz po malej kawie, ruszamy na wycieczke po 400 diveshopach. Szkoda bedzie jak nie zamieszkamy w poblizu Kelly i Krisa, ale jednak bardziej nam zalezy na spektakularnych miejscach nurkowych niz towarzyskim ciepelku. Chociaz bardzo kusi i brakowalo tego przez dlugi czas.
Meksyk na wybrzezu jest czysty i bogaty, nie oplywa w chinskiej tandecie i nie szpeci tysiacem ogloszen co mozna robic, ludzie nie nagabuja, nikt nie zaczepia bez powodu, pancerne samochody z policja patroluja non stop okolice, tutejsi nie pamietaja dosniesien o wlamaniach dxo domu, kradziezy i napadach. Duzo propagandy w opowiesciach o niebezpieczenstwach meksykanskich, wiadomo, ze trzeba byc ostroznym, ale wiele historii rozdmuchanych na maksa, bez prawdy.

Dobra wiadomosc, Niemcy przylatuja na Cozumel za 150 euro (bilet powrotny), tak to nie zart. Na stronie www.ltur.com mozna zakupic rekordowo tanie bilety, spotkalismy tych co skorzystali z tego, a zatem prosze wszytskich o uwage i zaplanowanie urlopu. Wize mam na 180 dni, wiec na pewno bede tu jakis czas. Zapraszam serdecznie na jukatanskie plaze. Meksyk zachwyci kazdego, w wodzie i na ladzie. WOW!!!!

środa, 19 stycznia 2011

tulum

droga krzyzowa......to byla, trwala niewiarygodnie dlugo i dodatkowo arktyczne powietrze generowane przez ac o temperaturze 15 stopni sprawilo, ze dotarlismy skrajnie zmeczeni. Ale wreszcie Tulum, hurra!
Na razie pogaduchy z Krzyskiem i Kelly, jak sytuacja, mamy luks pokoj i lada chwila ruszymy poznawac okolice. Przyjemne miejsce, dobry start.
Mamy do wyboru specjalizowac sie w nurkowaniu w cenotach, bo bez tego ani rusz albo snoorkowac i sporadycznie uczyc w morzu, albo przeniesc sie do Playa del Carmen, gdzie obie rzeczy sa mozliwe albo zapomniec o cenotach i ruszyc na Cozumel. Wiele opcji i decyzji.
Spotkanie z Fernando zaplanowane na dziesiejsze popoludnie, zobaczymy co proponuje. Kelly i Kris pracowali dla niego na poczatku, ale suma sumarum przeniesli sie gdzie indziej, w niedziele otworzyli restauracje przy hotelu i centrum nurkowym. Malo nurkuja, ale z tego co maja za snurkowanie spokojnie da sie wyzyc.
Tutaj w Tulum kroluje nurkowanie w cenotach, ale trzeba miec full cave diving training, ktory troszke kosztuje. Nikt nie pyta o pozwolenie na prace, miejscowosc spokojna, piekna plaza, ale nie blisko centrum. Szkolenie warte inwestycji, szybko sie zwraca, ale joder, znowu wydatki.
W innych miejscowosciach wiecej ruchu i turystow, wieksze wydatki, ale i nurkowanie w morzu ciekawe, nie tylko cenoty, mozliwosc kursow i pracy instruktorskiej. Trzeba tez postarac sie o pozwolenie na prace, co wiaze sie z egzaminem jezykowym z hiszpanskiego. hehehe, nie wiem czy moj prywatny nauczyciedl przygotowal mnie wystarczajaco.
Nie mniej jednak trzeba zasiegnac jezyka, co i jak i wybrac kroras z drog.

wtorek, 18 stycznia 2011

ale MEKSYK!!!!!

I udalo sie, jestesmy w San Cristobal. Ale Meksyk!
Kolorowo, czysto i smacznie. Jedna noc w San Cristobal, bajkowym miasteczku i ruszamy na riwiere. Wieczory chlodne bardzo, trzeba ubierac sie we wszystko, ale mam nadzieje, ze nad morzem cieplej bedzie. Ludzie miejscowi nie bardzo przyjazni jak na razie, pokomplikowane bardzo zamienienie dolarow. Nie lubia Gringo, na szczescie nie wygladamy jak ze Stanow, za chudzi, hehehe. Dzisiaj ruszamy wypasionym busem (pierwsza klasa jak w Europie) w podroz na Jukatan, 15 godzin i bedziemy w Tulum.

niedziela, 16 stycznia 2011

Guate

Tydzien turystyki w Guate i kieszenie puste o polowe.
Hamburger w McDonaldzie, trekking po wulkanie, jezioro Atitlan itd.... wszystko cudne, ale spieszy nam sie do Mexyku. Jutro z rana pedzimy dalej, kolejna noc juz w Meksyku.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

koniec z NICA

Wszystko potoczylo sie wspaniale i gladko. W sobote rozliczylismy sie do zera, Chema spieral sie o 30 dolarow.....my przygotowani, spokojni, w pelnej konspiracji. W niedziele rano Chema oswiadczyl, ze nie zgadza sie na nasze warunki i rozmowa doprowadzila do natychiastowego rozwiazania stosunku pracy. Hurra!!!!! Zdebial jak zobaczyl, ze my spakowani.... dla nas optymalne rozwiazanie.
Wieczorem odplynelismy....na wielkim hamaku posciskani, potem szybka panga, jak uciekinierzy z Kuby. Potem 6 godzin w autobusie, co mial byc ekspresem......i dotarlismy do stolicy.
Mc Donald, o ktorym marzyl Pablo, zakupy na jutrzejsza podroz w mega wypasnym supermarkecie.....zawrot glowy. Bilety na 5 rano zakupione, ruszamy zatem do Guatemali, po drodze w biegu przez szybe Honduras i Salvador. W Meksyku juz na nas czekaja , i z praca i z domem.
Ach, dobre uczucie.

PS. Mamo 100 lat, nie tylko 60!!!! Za pozno bylo aby zadzwonic, ale rozmyslalam caly dzien o Tobie!

piątek, 7 stycznia 2011

nowy kabel

i wrocil do nas interet.....po barzo dlugiej przerwie, dokladnie wtedy kiedy chcialo sie pogadac i zyczenia poskladac. bylo bez telefonu i bez komputera.
W niedziele podejmujemy probe wydostania sie na suchy lad.
Porzucamy prace i w konspiracji chcemy odplynac. Juz czas.
Napisze z nowego miejsca.....wpierw Guate, potem legendarne Mexico!